*
*
Następnego dnia w szkole panowało wielkie zamieszanie. Już za trzy miesiące miał się odbyć jesienny bal szkolny i wszyscy byli ciekawi jaką suknię założy Ashley. Zawsze tylko o mojej myśleli ci frajerzy – pomyślała i wściekła wyszła z klasy. Na dodatek na zewnątrz było ponad trzydzieści pięć stopni! Słońce piekło niemiłosiernie już od rana, mimo że była jesień. Bardzo ją to zdziwiło, ale na szczęście lekcje kończyła dzisiaj wcześniej z powodu urlopu macieżyńskiego jednej z nauczycielek. O dziwo, nie napotkała jeszcze Jonasa na swojej drodze, co było dziwne… Czyżby on też kończył wcześniej? A zresztą co ją to obchodzi. W tak słoneczny dzień pobyczy się trochę nad basenem, może opali? W żadnym bądź razie nie miała zamiary marnować dnia nad naukę i Jonasa. Gdy tylko weszła do domu usłyszała głos ojca, który kazał jej przyjść do jadalni. To akurat ją zbiło z tropu. Co ojciec robił tak wcześnie w domu? Czemu wołał ją czułym i miłym głosem? To oznaczało jedno. Ma gości. – Świetnie – mruknęła cicho pod nosem ukazując swoje niezadowolenie. Pewnie znowu jacyć bogacze zadufani w sobie. Nienawidziła takich ludzi i takim właśnie człowiekiem był jej ojciec. Niepewnym krokiem wkroczyła do jadalni i o mało gałki oczne jej nie wypadły, gdy zobaczyła Jonasa, który siedział obok jej ojca. – TY?! – wykrzyknęli oboje jednocześnie zszokawani. Ojciec Demterii spojrzał na nią zmieszany i rzucił przepraszające spojrzenie gościom, którzy zapewne byli rodzicami Josepha. – Demi proszę uspokój się. To są państwo Jonas: Denise i Kevin – ręką wskazał na kobietę z burzą loków na głowie i wysokiego bruneta. Już na pierwszy rzut oka widać, że są bogaci i wyrafinowani. – miło mi państwa poznać – posłała im delikatny uśmiech, odkładając swoją torbę w kącie. – Nam również kochanie – odpowiedziała przyjaźnie pani Jonas, a jej mąż tylko kiwnął głową. Ojciec odkrząknął więc spojrzała na niego. – A to ich syn: Joe – wskazał ręką na Joe, który cały czas się na nią gapił – My się znamy – wtrącił Jonas, na co przewróciła oczami. Wiedziała, że w końcu to powie i jak zwykle wtrąci swoje trzy grosze. – Jesteście parą? – spytała Megan**, a oni wytrzeszczyli oczy – Nieee, bardzo daleko nam do tego – mruknęła, patrząc z odrazą na macochę. – Skarbie usiądź i zjedz z nami obiad. – poprosił ojciec co ją wkurzyło. Nienawidziła tej jego sztuczności przy innych, ale posłusznie usiadła do stołu. Pech chciał, że jedyne wolne miejsce było obok Jonasa. Zaczęła konsumować swój posiłek, ale wcale nie była głodna, więc zostawiła połowę. – Nie masz apetytu? – spytał ojciec unosząć brew. No nie tego było za wiele dla niej… Zacisnęła pięści. Robił z niej jakiegoś dzieciaka na oczach Jonasa. Ughh! – Nie – wycedziła, patrząc na niego z mordem w oczach. – Więc skoro Joe już zjadł, ty jeść nie będziesz to weź go do siebie i pogadajcie czy coś – mruknęła Megan ze słodkim śmiechem, który aż zadźwięczał jej w uszach – a może się przejdziemy? – podsunął Jonas widząc jak Demi robi się cała czerwona na twarzy. – Świetny pomysł – mruknął ojciec Demetrii. – jasne – warknęła i wstała. Razem z Joe wyszli na zewnątrz. – Co ty tu robisz? – warknęła niemiło w jego stronę, gdy tylko wyszli. Była wściekła nie tylko na ojca, że jej nie uprzedził. Miała żal także do niego. Nie chiała, żeby wiedział gdzie mieszka. Nie chciała, żeby wiedział o jej burzliwych relacjach rodzinnych. Nie chciała żeby cokolwiek o niej wiedział! – Twój ojciec zaprosił moich starych na jakiś biznesowy obiad i musiałem iść z nimi – mruknął obojętnie. – Kiepsko dogadujesz się z ojcem i matką co? – spytał po chwili czasu, gdy doszli do jakiegoś parku. Przystanęła patrząc na niego z furią. – ta blond ściera to nie moja matka jasne?! – wycedziła wściekła i go wyminęła. Nie wierzyła, że tak pomyślał. To nie była żadna nowość, bo większość tak myślała, ale… doprowadzało ją to do furii. Odkąd jej matka umarła niespodziewanie i trafiła do ojca straciła chęć do życia. Ojciec zostawił ją, gdy miała cztery latka, nie dawał znaku życia przez dwanaście lat, nie martwił się o nią. I nagle znów pojawił się w jej życiu rok temu i myślał, że będzie jak dawniej. A gdy przyprowadził do domu Megan i przedstawił ją rodzinie jaką narzeczoną – załamała się. Od początku widziała, że ona leci tylko na kasę jej ojca, a fakt że była pustą blondynką i była tylko dziesięć lat starsza od niej wcale jej się nie podobał… Miała jej dosyć i to dzięki niej stała się zimną suką. – ej, ej – jej zamyślenia przerwał Jonas, który dorównał jej kroku – przepraszam, nie gniewaj się, nie wiedziałem serio – zaczął się tłumaczyć, łapiąc ją za ramiona – daj spokój – mruknęła spuszczając wzrok – weź te łapy, ludzie się gapią – syknęła, zrzucając jego łapska, widząc parę znajomych ze szkoły, który obserwowali ich uważnie od paru minut.
*
Zaśmiał się i odpalił papierosa, a ta spojrzała na niego
zdziwiona – palisz? – spytała marszcząc słodko nosek delikatnie nos.
Znowu się zaśmiał – nie wiedziałaś? – spytał unosząc brwi – nie – mruknęła kręcąc
głową. – masz – podsunął jej papierosa pod nos, ale ta szybko odchyliła głowę w
bok – nie palę – powiedziała szybko. – no to spróbujesz – mruknął rozbawiony
jej reakcją, kto by pomyślał? Lovato nie pali i boi się spróbować? To coś
nowego. – Tchórzysz? – zapytał zadziornie, gdy mu nie odpowiedziała. Wiedział,że
zaprzeczy od razu i tak też się stało. – po prostu nie palę – powiedziała poirytowana
– i boisz się spróbować – mruknął głosem, który wytrącił ją z równowagi – dawaj
to – warknęła i wyrwała mu papierosa. Uśmiechnął się usatysfakcjonowany i wybuchł
śmiechem, gdy Lovato zrobiła dziwną minę przyglądając się owej rzeczy. – pokaż to – delikatnie wziął od niej tego
papierosa. – wkładasz do buzi i wciągasz delikatnie, tylko nie trzymaj za długo
bo się udusisz – powiedział i oddał jej papieros. – dzięki – mruknęła i zrobiła to co kazał.
Widział jak robi to jeszcze parę razy, więc w końcu jej to zabrał – eej, chcesz
się uzależnić? – mruknął przykładając papierosa do ust. – mam to w dupie – znów
mruknęła, udając obojętną. Wypuścił z ust dym prosto na nią, więc spojrzała nie
niego spod byka. – pieprz się – warknęła i znów ruszyła przed siebie. Zaraz ją
dogonił i objął od tyłu w pasie. – trzeba było od razu mówić, że chcesz się ze
mną pieprzyć, a nie udawać złośnicę -
zamruczał jej do ucha i widział jak po jej ciele przechodzą dreszcze. Gdy już chciała mu odpyskować przyłożył jej
papierosa do ust – shhh… nic nie mów – szepnął, a ona się zaciągnęła – wyluzuj trochę
– mruknął, gdy już wypuściła dym.
Położył rękę na jej brzuchu i delikatnie ją przytulił. Myślał, że Lovato
go odepchnie,ale ta tylko oparła tył głowy o jego tors. Okropnie go to
zdziwiło, widział, że potrzebowała czyjejś bliskości, ale myślał że mu przywali
z liścia czy coś.. Zauważył też,że masa ludzi ich obserwuje. Głównie byli to
ludzie z ich liceum, których bardzo zdziwiło ich zachowanie. Zresztą ich samych
również. Zauważył jeszcze Zaca i Ashley, którzy starali się zwrócić na siebie
uwagę, jednak wszyscy byli tak pochłonięci obserwowaniem co się wydarzy między
nim, a Lovato, że zdawali się ich nie zauważać. To jest to… - Lovato, wracamy do Ciebie – rzucił z
wielkim bananem na twarzy łapiąc ją za rękę. – wali ci? – zapytała i próbowała
wyrwać swoją dłoń, ale nie dała rady. – weź tę łapę – warknęła – cicho skarbie –
mruknął całując ją w policzek, a ta stanęła skołowana. – co kurwa? – spytała idąc
za nim z oczami na wierzchu. – już wiem
jak wrócić na szczyt tej budy – powiedział zadowolony i pociągnął ją w stronę
jej domu. – ok, ale ustalmy coś jasne? – zapytała, na co przytaknął – nie lubię
cię – rzuciła, wyrywając się i idąc przed siebie. – akurat – mruknął cicho pod nosem i ruszył za nią. Jego
plan był perfekcyjny. W prawdzie musiał
trochę wykorzystać Lovato… ale czemu miałby nie spełnić w końcu swoich
najskrytszych fantazji? Lovato, On i
łóżko…wielkie łóżko… pewnie lubi ostrą
jazdę. – coś się tak zamyślił? – podeszła do niego, patrząc jak na dziwaka – o tym
jaka jesteś w łóżku – rzucił z cwaniackim uśmieszkiem, na co Lovato przewróciła
znowu oczami – powiedz – nalegał, a ta parsknęła śmiechem. – wolisz ulegać, czy
dominować ? Spokojnie, czy dziko? – takie pytanie zadawał jej non stop, dopóki
nie doszli do jej domu. Ta tylko kręciła głową z politowaniem, wyzywając go od
erotomanów niewyżytych. – no weź –
jęknął klepiąc ją w tyłek – opanuj się! – krzyknęła, ale na jej twarzy pojawił
się uśmiech, za który zaraz się skarciła. – sam mnie weź – mruknęła i puściła
mu oczko wchodząc do domu. Stał jeszcze chwili przed drzwiami… czy ona serio to
powiedziała? Pomyślał nad tym jeszcze trochę i wszedł do posiadłości rodziny Lovato
z cwaniackim uśmieszkiem.
***
*Kate Stevens - nauczycielka chemii w liceum Demi
** Megan Lovato - macocha Demi
** Megan Lovato - macocha Demi
Napisałam... hmm zmieniłam całkowicie perspektywę opowiadania. Miał być rozdział w urodziny Dems, ale się usunął -.- Wiem... jest krótki i beznadziejny, ale pisałam go w nocy (teraz) i nie mam już siły... Przepraszam :< Podoba wam się to coś? :c
PS. Jak widzicie na blogu pojawił się śliczny nagłówek :3 Wykonała go dla mnie totakeadrug za co bardzo jej dziękuje <3 Zadedykowałabym jej ten rozdział,ale mi wstyd ;c
Przepraszam też za błędy i wulgaryzmy, ale word mi się zepsuł i nic nie poprawił >__<
Enjoy ;*
I Love ! Świetny po prostu, to będzie takie inne opowiadanie jak i EP Totakeadrug. lubię takie. Czekam na rozdział 2 informuj mnie
OdpowiedzUsuńStęskniłam się za takimi opowiadaniami i nie oceniaj się tak źle!
OdpowiedzUsuńCzekam na next :)
http://falljobros.blogspot.de/
świetnie piszesz informuj mnie 37256947
OdpowiedzUsuńŚwietny nagłówek i genialnie piszesz. Podoba mi się Twój styl pisania.
OdpowiedzUsuń(Z góry przepraszam za spam)
Zapraszam na moje blogi (aktualnie szukam nowych czytelników,których zainteresuje moja twórczość)
Blog o One Direction (dokładnie o Liamie Payn'e)-
http://without-you-baby.blogspot.com/
Blog o Justinie Bieberze-
http://we-could-be-homeless.blogspot.com/
Miłoby mi było gdybyś skomentowała moje najnowsze wpisy (oczywiście nie zmuszam). Fajnie byłoby przeczytać Twoją opinię.
Pozdrawiam, Shadow
KIEDY NN!!! <333
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, świetny blog :D Już się nie mogę doczekac nowego rozdziału, który mam nadzieję niedługo będzie ^ ^
OdpowiedzUsuń